Postanawiasz nie rozmawiać o tym, że zapomniał o twojej prośbie, udając, że wszystko jest w porządku.
Ale z każdym takim cichym przełknięciem urazy w duszy rośnie ściana, przez którą nie słychać już ani słów, ani uczuć, donosi korespondent .
Niewypowiedziane żale nie znikają – zamieniają się w toksyczny szlam, który zatruwa każde spojrzenie, każdy dotyk. Psychologowie nazywają to „emocjonalnym odejmowaniem” – kiedy pozytywne przejawy miłości stopniowo nakładają się na nagromadzoną negatywność. Partner odczuwa chłód, ale nie rozumie jego przyczyn, ponieważ formalnie nie było powodów do konfliktu.
Zdjęcie: Pixabay
Ciche obrażanie to bierna agresja, która niszczy związek znacznie skuteczniej niż głośny skandal. Choćby dlatego, że skandal przynajmniej daje szansę na wyjaśnienie i pojednanie. Pewna para podczas konsultacji wyznała, że przez trzy lata małżeństwa nigdy się nie pokłócili, ale spali w różnych pokojach i prawie ze sobą nie rozmawiali.
Odwaga, by powiedzieć „jestem zraniony” to inwestycja w przyszłość związku, a nie jego zniszczenie. Spróbuj zastąpić oskarżycielskie „ty zawsze” wyjaśniającym „ja czuję”. Mówienie o bólu wymaga wrażliwości, ale to właśnie w tej wrażliwości rodzi się prawdziwa intymność. Milczenie nie utrzymuje pokoju – powoli zabija wszystko, dla czego kiedyś byliście razem.Czytaj także
- Kiedy związek staje się więzieniem: jakie są niebezpieczeństwa związane z uzależnieniem emocjonalnym?
- Dlaczego warto zachować przestrzeń osobistą w małżeństwie: sanktuarium indywidualności

